Jak już mówiłam w tym poście postaram się podsumować moją przygodę z hybrydami, która się jeszcze nie kończy :)
Jak trafiłam na hybrydy pewnie pamiętacie, jeśli nie to
>TUTAJ< znajdziecie mój pierwszy wpis, który tłumaczy dlaczego postanowiłam zainwestować w lampę UV i lakiery ;)
Oraz zobaczyć cały mój zestaw, z którego jestem zadowolona, ale nie do końca ;)
A o tym będzie za chwilę.
Zaletami tej metody są:
- trwałość
- cały czas obecny połysk na paznokciach
- paznokcie się nie łamią i nie rozdwajają
- cały czas ładne i zadbane paznokcie
- brak odprysków w najmniej odpowiednim momencie
- łatwość zdobienia paznokci, np. farbkami, folią transferową
- możliwość wykonania genialnego gradientu, bo lakier nie zasycha bez lampy.
Natomiast wady :D
- trwałość niektórych hybryd (zdecydowanie polecam zainwestować w lakiery, bo ich trwałość jest o niebo lepsza)
- widoczne odrosty (jeśli rosną Ci bardzo szybko paznokcie)
- możliwość znudzenia się zdobienia na paznokciach
- trzeba poświęcić troszkę więcej czasu, aby wykonać całe zdobienie
- czasem problematycznie ściąganie hybryd.
Więcej wad nie ma, a wg mnie są one maleńkie :)
Dlatego ja mogę powiedzieć, że oficjalnie pokochałam hybrydy całym moim serduchem :)
Kilka słów o mojej lampie :) Nie jest to jakaś droga i super nowoczesna.
Kupiłam ją w zestawie, z którego jestem zadowolona, poza lakierami :)
Ważne jest to, że ma licznik, który odmierza nam czas utwardzania lakieru ;)
A wierzcie mi, że to pomaga i to bardzo ;)
Moja uwaga jest taka, że przy tej metodzie warto zainwestować w płatki kosmetyczne, które nie "kłaczą" :D Bo inaczej możemy znaleźć drobinki wacików zatopione w hybrydzie :D
A oto moje zdobienia, skumulowane :P