Kochane, dzisiaj przychodzę do Was z jedną z metod, z którą miałam problem od momentu zrezygnowania z tradycyjnych lakierów na rzecz hybryd. Jeśli obserwujecie mnie już dłuższy czas, to wiecie, że mówię o gradiencie. Niby prosta metoda, która jest świetną bazą do innych zdobień, czy chociażby do malunków stylografem czy też rapidografem :) Jednak ja mam od zawsze z nią problemy, ale postanowiłam stawić mu czoła i pomęczyć się! Bo przecież głównie o to chodzi, żeby poznawać nowości, łamać ograniczenia i przekraczać bariery i ćwiczyć! :) Zatem jeśli jesteście ciekawe moich wyników oraz spostrzeżeń to serdecznie zapraszam do dalszej lektury! :)
Gradient, często mylony z ombre, jest jedną z prostszych metod, która polega na cieniowaniu kolorów tak, aby uzyskać ładne i delikatne przejście z jednego do drugiego, czy też do kolejnego. Dodatkowo może być on wykonywany pionowo, który optycznie wydłuży paznokieć (o czym warto pamiętać!) czy też poziomo, który nie jest zalecany przy krótkiej płytce. Poza tym podziałem nie ma już innych odmian gradientów, nie licząc warianty kolorystyczne. Mogą być one kontrastowe, czy też różniące się o kilka tonów. Ja osobiście lubię te kontrastujące, ale mimo wszystko pasujące do siebie pod względem łączenia kolorów. A dokładniej takie jakie wykonałam specjalnie do tego postu.
Jeśli chodzi o metody wykonania to są one różne, a ja wypróbowałam trzy, które znam. Pierwszą metodą (dwa zdobienia od lewej strony) wykonałam pędzelkiem od hybrydy. A dokładniej po nałożeniu jaśniejszego koloru i utwardzeniu go, nałożyłam w postaci dwóch pasków, poziomych i pionowych) oba kolory, a gradient wykonywałam wyczyszczonym pędzelkiem, który znajduje się w buteleczce hybrydy. Druga metoda polegała na wykorzystaniu gąbeczki, w moim przypadku był to fragment gąbeczki a'la beauty blender, która miała iść na straty, gdyż już się zużyła. W przypadku tej metody postąpiłam podobnie i na utwardzoną warstwę naniosłam dwa paseczki kolorów, które później stemplowałam gąbeczką. W przypadku gąbeczki można też nanieść kolory na gąbeczkę i tak je odbijać. Trzeci sposób polegał na naniesieniu dwóch paseczków koloru, na utwardzoną warstwę jaśniejszego koloru, a następnie wykorzystałam pędzelek do żelu. Po jednej stronie zamoczyłam jego narożnik w hybrydzie jaśniejszej, a po drugiej w ciemniejszej (coś jak do robienia one stroke). Następnie przejeżdżałam pędzelkiem, żeby uzyskać efekt przejścia.
W przypadku tej metody należy zwrócić uwagę na:
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wykorzystywania tej metody. Wiem, że moje wykonania nie są idealne i że muszę jeszcze nad nimi pracować, ale muszę przyznać, że nawet mi się podobają. Natomiast jeśli chodzi o metodę, którą Wam polecam najbardziej to będą to wersje z gąbeczką i z pędzelkiem od hybrydy. Wydaje mi się, że nimi najłatwiej idzie uzyskać efekt gradientu, a dodatkowo efekt wykonany tymi sposobami podoba mi się najbardziej. Dajcie koniecznie znać, czy macie jeszcze jakieś inne metody uzyskiwania gradientów :) Z chęcią je wypróbuję, bo wiem, że muszę jeszcze ćwiczyć! :)
Gradient, często mylony z ombre, jest jedną z prostszych metod, która polega na cieniowaniu kolorów tak, aby uzyskać ładne i delikatne przejście z jednego do drugiego, czy też do kolejnego. Dodatkowo może być on wykonywany pionowo, który optycznie wydłuży paznokieć (o czym warto pamiętać!) czy też poziomo, który nie jest zalecany przy krótkiej płytce. Poza tym podziałem nie ma już innych odmian gradientów, nie licząc warianty kolorystyczne. Mogą być one kontrastowe, czy też różniące się o kilka tonów. Ja osobiście lubię te kontrastujące, ale mimo wszystko pasujące do siebie pod względem łączenia kolorów. A dokładniej takie jakie wykonałam specjalnie do tego postu.
Jeśli chodzi o metody wykonania to są one różne, a ja wypróbowałam trzy, które znam. Pierwszą metodą (dwa zdobienia od lewej strony) wykonałam pędzelkiem od hybrydy. A dokładniej po nałożeniu jaśniejszego koloru i utwardzeniu go, nałożyłam w postaci dwóch pasków, poziomych i pionowych) oba kolory, a gradient wykonywałam wyczyszczonym pędzelkiem, który znajduje się w buteleczce hybrydy. Druga metoda polegała na wykorzystaniu gąbeczki, w moim przypadku był to fragment gąbeczki a'la beauty blender, która miała iść na straty, gdyż już się zużyła. W przypadku tej metody postąpiłam podobnie i na utwardzoną warstwę naniosłam dwa paseczki kolorów, które później stemplowałam gąbeczką. W przypadku gąbeczki można też nanieść kolory na gąbeczkę i tak je odbijać. Trzeci sposób polegał na naniesieniu dwóch paseczków koloru, na utwardzoną warstwę jaśniejszego koloru, a następnie wykorzystałam pędzelek do żelu. Po jednej stronie zamoczyłam jego narożnik w hybrydzie jaśniejszej, a po drugiej w ciemniejszej (coś jak do robienia one stroke). Następnie przejeżdżałam pędzelkiem, żeby uzyskać efekt przejścia.
W przypadku tej metody należy zwrócić uwagę na:
- dobór kolorów, żeby była widoczna różnica. Wtedy efekt gradientu będzie ładniejszy i bardziej wyraźny,
- gęstość wybranych lakierów, gdyż o wiele łatwiej jest pracować na produktach, których gęstość jest podobna,
- dobór kolorów, aby miały dobre krycie, wtedy zmniejszymy ilość potrzebnych do nałożenia warstw,
- niepobrudzenia skórek, zwłaszcza w przypadku hybrydy. Pamiętajcie żeby usunąć taki lakier, gdyż może zmniejszyć on trwałość całego mani,
- fakt iż czasem potrzeba kilkukrotnych powtórzeń całego procesu nanoszenia i utwardzania/odczekania aż wyschnie,
- dobór rodzaju gradientu, gdyż jak już mówiłam gradient poziomy optycznie skraca paznokcie, a pionowy je wydłuża ;) Niby prosta sprawa, ale warto o tym pamiętać,
- fakt, żeby nie nanosić zbyt grubych warstw lakierów, gdyż więcej nie zawsze znaczy lepiej.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wykorzystywania tej metody. Wiem, że moje wykonania nie są idealne i że muszę jeszcze nad nimi pracować, ale muszę przyznać, że nawet mi się podobają. Natomiast jeśli chodzi o metodę, którą Wam polecam najbardziej to będą to wersje z gąbeczką i z pędzelkiem od hybrydy. Wydaje mi się, że nimi najłatwiej idzie uzyskać efekt gradientu, a dodatkowo efekt wykonany tymi sposobami podoba mi się najbardziej. Dajcie koniecznie znać, czy macie jeszcze jakieś inne metody uzyskiwania gradientów :) Z chęcią je wypróbuję, bo wiem, że muszę jeszcze ćwiczyć! :)
Pewnie, że znam. Moja ulubiona metoda 💖
OdpowiedzUsuńmoja niestety nie, ale myślę, że jak uda mi się osiągać zamierzone efekty, to bardziej ją polubię! :)
UsuńCienkim pędzelkiem jak do malowania zdobień jeszcze spróbuj ;-) Oglądam masę filmików na YT z gradientami na hybrydach i za każdym radem zastanawiam się jak to jest, że im to tak pięknie wychodzi a mi nie ;-)
OdpowiedzUsuńdobra, spróbuję! :) też się ostatnio nad tym głowiłam, ale moje nadal odbiegają od tych, na których się wzoruję :P
UsuńJa bardzo lubię tę metodę;)
OdpowiedzUsuńcieszy mnie to! :)
UsuńUwielbiam gradienty ;)
OdpowiedzUsuńja póki co średnio :P ale wykonanie gradientu na motylku, tak jak w ostatnim poście, to zdecydowanie tak! :)
UsuńBardzo ładnie wyglądają
OdpowiedzUsuńdzięki :) ale do zadowalającego mnie efektu dużo im jeszcze brakuje :D
Usuń