CO ZROBIŁAM Z KLASYCZNYMI LAKIERAMI?

Kochane, jak pewnie wiecie już od ponad roku używam tylko hybryd. Zatem zwykłe lakiery poszły w odstawkę, a miałam ich tak dużo, że szkoda mi ich wyrzucać. Rozdanie ich też nie wchodziło w grę, gdyż niektóre były w bardzo małej ilości, a drugim kończyła się data ważności. Dlatego postanowiłam na początku wykończyć te lakiery, których pozostało mi najmniej. Kolejnym krokiem było zużycie lakierów, których data ważności się kończyła oraz tych które się rozwarstwiły. Niestety, ale niektóre z nich powędrowały do kosza, gdyż takim "glutkiem" ciężko się maluje, a efekt nie wygląda nawet ciekawie :P I w ten sposób ograniczyłam swoją kolekcję lakierów do ok 150 sztuk. No i co zrobić z taką ilością? Normalnemu użytkownikowi aż tyle nie jest potrzebnych, zwłaszcza, że niektóre różnią się od siebie tylko delikatnie. Dlatego postanowiłam przestać robić sobie hybrydy na paznokciach u stóp i zacząć używać zwykłych lakierów. No i na początku pojawiały się problemy, gdyż zmywanie lakieru co 2-3 dni mi się nie uśmiechało, a do hybryd nie chciałam już wracać. Dlatego z tej ogromnej ilości znalazłam swoją ulubioną ósemkę lakierów, które mnie nie zawodzą. Potrafią się utrzymywać nawet ponad tydzień bez żadnych uszczerbków, a dodam że chodzę na basen:) Zatem jeśli jesteście ciekawe jakie lakiery się u mnie sprawdzają do malowania na stopach to serdecznie zapraszam do dalszego czytania :)



Pierwszym lakierem jest cudowny burgund od Wibo o numerze 3. Pochodzi on z serii o wykończeniu skórzanym, czyli coś pomiędzy efektem piasku a zwykłym lakierem. Mimo iż posiada delikatne drobinki w sobie nie wpływa to na jego trwałość, gdyż u mnie utrzymuje się nawet do 2 tygodni bez żadnych uszczerbków. Dodatkowym atutem jest jego krycie, gdyż maksymalnie dwie warstwy wystarczą do pełnego i ładnego krycia. 


Drugim lakierem od lewej strony jest nowość, a mianowicie jest to lakier z firmy Semilac, których kolory odpowiadają kolorom hybryd. Dostałam go jako dodatek do zamówienia, dlatego nie wiem ile one kosztują. Jednak moim zdaniem na stopach prezentuje się cudownie. Niestety dwie cienkie warstwy czasem nie wystarczają do pełnego krycia, dlatego ja nakładam trzy. Kolorek ten to 070, czyli Pearl Red i jest to cudowna czerwień z delikatnymi drobinkami. Zaletą tego lakieru jest bardzo szybkie wysychanie, co zdecydowanie ułatwia malowanie paznokci :)


Kolejnym lakierem jest klasyczna czerwień od Golden Rose o numerze 11. Kryje już przy jednej warstwie, a większy pędzelek znacznie ułatwia malowanie paznokci. Co do trwałości to też nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyż utrzymuje się całkiem fajnie, ok tygodnia.


Lakier, który lubię za to jak wygląda na stopach to coś pomiędzy śliwką, a fioletem. Dodatkowo posiada delikatny brokat, a raczej shimmer o kolorze fioletowo- niebieskim. Niestety do pełnego krycia potrzebuje aż 3-4 warstw, co znacznie wydłuża jego schnięcie. Trwałością też nie grzeszy, bo maksymalny okres to tydzień, a później zaczynają się pojawiać wytarcia. Jednak mimo wszystko zdecydowanie się u mnie sprawdza, chociaż myślę, że w wakacje będzie spisywać się dużo lepiej :)


Dwa kolejne lakiery są już z znacznie innej kolorystyki, jednak ja uwielbiam czerń na paznokciach. A przy opalonym ciele wygląda obłędnie:) Zatem pierwszym lakierem jest klasyczna czerń, która jest od Wibo i ma wykończenie skórzane. Trwałość jest fajna, tak jak w przypadku burgundowego kolegi. Jeśli martwicie się o rajstopy w przypadku takich lakierów, to nie ma się co martwić, bo moje żadne nie ucierpiały :) A numerek tego koloru to 4.


No i druga czerń, której już nie można zaliczyć do klasycznej, bo posiada delikatny brokat opalizujący na złoto. Przez co efekt na paznokciach jest zjawiskowy, tak jakbyśmy użyły syrenki na czarnym kolorze. Ja osobiście uwielbiam tego maluszka od Life o numerze 29. Trwałość z racji brokatu jest wspaniała, bo nawet dwa tygodnie wytrzymuje bez żadnych ubytków jednak musi on porządnie wyschnąć. Ilość warstw zależy od efektu jaki chcecie uzyskać, ale ja daję dwie, a czasem maksymalnie 3 ;)


A w przypadku gdy czerń mi się znudzi, ale mam ochotę na jakieś ciemne kolorki sięgam po ciemny brąz od Golden Rose o numerze 114. Posiada on także duży pędzelek, który bardzo ułatwia i przyspiesza malowanie paznokci u stóp. Jak dla mnie trwałość jest także całkiem ok, a cena sprzyja, że sięgnę po niego raz jeszcze jak mi się skończy.


Ostatnim już kolorem jest szaraczek, po którego sięgam w momencie gdy mam dość ciemnych kolorków. Jest to lakier z Diamond Cosmetics, czyli jest to ten sam producent, który ma hybrydy Semilac. Kolorek jest cudowny, a mianowicie jest to klasyczny szaraczek o numerze 105 Stylish Gray. Schnięcie lakiery jest bardzo szybkie, tak jak obiecuje producent, a trwałość zdecydowanie należy zaliczyć na plus tego maluszka! :)


I to już wszystkie moje lakiery do stóp, które mnie nie zawodzą. Czasem jednak sięgam po inne lakiery, ale ich trwałość i zmywanie wymaga wiele do życzenia. W przypadku tych wybrańców malowanie, schnięcie jak i noszenie to czysta przyjemność:) Jeśli chodzi o zmywanie to chyba najtrudniej zmywa mi się czerwień od Golden Rose, ale nie jest on aż tak męcząca. Dlatego śmiało sięgam po każdy z tych lakierów. A jakie Wy macie ulubione kolorki do stóp? :) Dajcie koniecznie znać, może akurat mam jeszcze jakiś egzemplarz u siebie, a nie wiem o jego zaletach :)

6 komentarzy:

  1. No niektóre kolorki całkiem fajne, a inne zupełnie nie moje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre bardzo moje kolorki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba czerwone z takim topem z drobinkami MAX regeneration :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio polubiłam czerwienie, ale niestety nie każda mi pasuje ;(

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz! :)